Wielki człowiek Prawdy

W Prawdzie, 23 grudnia 2015 r. ulica z jedyną na razie zamieszkaną posesją otrzymała imię prof. Włodzimierza Fijałkowskiego. Przez długie lata było głośno o ginekologu położniku, społeczniku, twórcy polskiego modelu szkoły rodzenia. W pamięci mieszkańców miejscowości pozostała sylwetka samotnego rowerzysty, który przez kilkanaście lat przyjeżdżał z Łodzi do rodziny syna Pawła, która sprowadziła się do Prawdy w 1982 r.
- Ojciec dostał się do prestiżowej Szkoły Podchorążych Sanitarnych na Wydziale Lekarskim Uniwersytetu Warszawskiego, w której wstępny egzamin sprawnościowy był uważany za szczególnie trudny – wspomina Paweł Fijałkowski. – Podchorążówka była oczkiem w głowie Józefa Piłsudskiego. Ona stawiała na wysoką sprawność umysłową, fizyczną oraz postawę patriotyczną. Jej słuchacze przechodzili zaprawę jak późniejsi komandosi . Kilku absolwentów zostało cichociemnymi. Ojciec wybrał drogę życiową podobną do rodzeństwa: dwaj rodzeni bracia byli kawalerzystami, a dwaj bracia przyrodni.

Gdy wybuchła wojna, Włodzimierz Fijałkowski miał za sobą cztery lata kształcenia . Został lekarzem polowym w Szpitalu Ujazdowskim. Z oddziałem trafił do Włodzimierza Wołyńskiego. Tu zaskoczyła ich agresja sowiecka 17 września. Uciekł do Warszawy. Kontynuował studia w podziemiu i związał się z konspiracją akowską. Przypadkowo aresztowany trafił najpierw do więzienia w Radomiu, a potem do obozu koncentracyjnego Auschwitz-Birkenau oraz obozów zagłady na terenie III Rzeszy. W przeżyciu tych ponad dwóch lat pomogła mu przede wszystkim zaprawa z podchorążówki.

Wyzwolony przez zachodnich aliantów trafił do Edynburga w Szkocji, gdzie zakończył studia medyczne. Będąc świadomy realiów życia politycznego w Polsce i prześladowań zdecydował się na powrót do ojczyzny. Najpierw związał się z Kliniką Położnictwa w Gdańsku, gdzie uzyskał II stopień specjalizacji oraz obronił doktorat z nauk medycznych. Następnie we wrocławskiej Klinice Chirurgii Akademii Medycznej ukończył specjalizację z chirurgii. W 1955 r. rozpoczął pracę w Klinice Ginekologii i Położnictwa Akademii Medycznej w Łodzi. Uzyskał habilitację. Stał się orędownikiem naturalnych metod planowania rodziny. Szkoła rodzenia, którą tworzył od 1957r. przygotowywała do aktywnego przeżywania ciąży, porodu i połogu, z podkreśleniem wartości macierzyństwa i ojcostwa. Dzięki szkole od 1983 r. wyedukowani ojcowie zyskali wstęp na porodówkę, co było prawdziwą rewolucją w polskim szpitalnictwie. Profesor zasłużył na miano ojca obrońców życia. Zasłynął z tego, że na skierowaniu pacjentki na zabieg przerwania ciąży dopisywał odręcznie: „Jako człowiek – odmawiam”. Za przeciwstawianie się aborcji, był szykanowany, a 1974 r. zwolniony nawet z pracy. Dopiero wiosną 1981 r. decyzja ta została uznana za niewłaściwą i profesor wrócił do pracy.

- Niedługo później zdecydowaliśmy się z moją żoną Marzenną na przeprowadzkę z Łodzi do Prawdy – mówi Paweł Fijałkowski. – Trafiliśmy na niebywałą okazję – w ostatniej chwili kupiliśmy w korzystnej cenie z Państwowego Funduszu Ziemi wymarzoną działkę . Jako nowicjusze, w związku z urządzaniem się w Prawdzie, trafialiśmy jednak na różne administracyjne przeszkody . Pamiętam z tamtych lat wspaniałą postawę Elżbiety Reczulskiej, dziś kierowniczki Referatu Gospodarki Przestrzennej i Rolnictwa Urzędu Miejskiego w Rzgowie. Ona była dla nas „dobrym duchem” . Udzielając m.in. cennych wskazówek nie pozwoliła na ostudzenie zapału w budowaniu „Naszej Prawdy”.

- Mojemu ojcu bardzo spodobała się nasza działka z polem i kawałkiem lasu. Okolica była bardzo malownicza, a wieś spokojna i nie tak zabudowana jak dzisiaj, zamieszkiwana przez wspaniałych sąsiadów. Wtedy w Prawdzie był dosłownie 1 samochód i 1 ciągnik. Ojciec zaczął przyjeżdżać do nas rowerem dwa, a nawet trzy razy w tygodniu. W ten sposób realizował swoje motto życiowe: „W zdrowym ciele zdrowy duch” Choć tata umarł w 2003 r., mieszkańcy Prawdy wciąż doskonale pamiętają sylwetkę profesora, który z roweru pozdrawiał każdego sąsiada, przystawał, żeby kogoś zagadnąć. Trudno się dziwić, że jego książki wspomnieniowe zawsze nosiły w tytule słowo „Prawda”. Nigdy nie został mieszkańcem tej wsi, ale czuł się duchowo członkiem społeczności Prawdy. To była jego „mała ojczyzna”.


Profesor Włodzimierz Fijałkowski nigdy nie miał prywatnej praktyki. Czas dzielił pomiędzy szpital, wykłady dla studentów pracę naukową oraz działalność społeczną. Patronował wielkiemu dziełu, jakim jest Łódzkie Centrum Służby Rodzinie przy ul. Broniewskiego. Obejmuje ono między innymi Dom Samotnej Matki, w którym matki w sytuacji kryzysowej mają zapewnioną kompleksową pomoc: godny dach nad głową, wyżywienie, pomoc sióstr zakonnych, dostęp do prawnika, psychologa, lekarza, możliwości dokształcania itp. Działa tu również szkoła rodzenia - dziś nosząca imię profesora. Trwają przygotowania do otwarcia w marcu dużej stołówki i kuchni, które będą w stanie zaspokoić rosnące z miesiąca na miesiąc potrzeby. Korzystają z niej bowiem nie tylko pensjonariusze Domu Samotnej Matki, ale również bezdomni.

Włodzimierz Fijałkowski miał niezwykły sposób na integrację rodzin. Organizował co rok w czerwcu Rodzinny Rajd Rowerowy z Łodzi do Prawdy pod patronatem Łódzkiego Centrum Służby Rodzinie. Grupa 30-40 uczestników spotykała się w Prawdzie przy ognisku z kiełbaskami. Po śmierci profesora, pałeczkę organizatora przejął syn Paweł. Niestety, od 4 lat rajdów nie ma, bo budowa drogi ekspresowej S8 doprowadziła do dużych przekształceń terenu. Paweł Fijałkowski ma jednak nadzieję na powrót rajdu z finałem i imprezą plenerową w Prawdzie przy ulicy prof. Włodzimierza Fijałkowskiego.

Włodzimierz Kupisz
Na fotografiach archiwalnych prof. Włodzimierz Fijałkowski i syn Paweł, pejzaż w Prawdzie. Dwa ostatnie, współczesne zdjęcia przedstawiają
Pawła Fijałkowskiego, ostatnie - pochylonego nad wspomnieniami książkowym ojca 
Fot. Włodzimierz Kupisz i archiwum rodzinne Fijałkowskich

Proszę określić gdzie leży problem:
Proszę wpisać wynik dodawania:
=
Link
Proszę wpisać wynik dodawania:
=