Chude żyto tego lata

W gminie Rzgów żniwa są już bliskie zakończenia.
- Mamy uprawy w kilku miejscach w Rzgowie, oddalonych od domu nie dalej niż kilometr – mówi 45-letni Piotr Juśkiewicz, który w tym roku ma do obrobienia 18 hektarów (w tym 3,8 ha własnej ziemi). - Zbiory są bardziej liche niż w zeszłym roku. Gdzieniegdzie są oczywiście płachcie ziemi, gdzie rośliny plonują normalnie. Skosiłem już pszenżyto: plon w normie, czyli około 5 ton ziarna z hektara. Mamy jeszcze pszenicę, jęczmień i kukurydzę, która najbardziej ucierpiała z powodu suchego lata. Ponieważ jednak zbiory ogółem nie wypadną dużo poniżej średniej, więc nie wypełniałem wniosku suszowego.

Orka z komputerem
Pan Piotr wynajmuje kombajn – małego claasa za 320 złotych za godzinę pracy. W ciągu tej godziny można zebrać plon z ponad hektara.  Za dodatkową opłata 20 zł można jednocześnie zamówić cięcie słomy. W całej gminie za kombajn obowiązują zbliżone stawki. Na przykład za duży, skomputeryzowany kombajn trzeba zapłacić 300-320 zł za 1 ha. Jednak nowoczesna maszyna ma tak wysoką wydajność, że w godzinę kosi 3 hektary!

Piotr Juśkiewicz pracuje sam podczas prac polowych. Śmieje się, że chętnie zatrudniłby kogoś do żniw, ale „milionerzy” z ławeczki parkowej ani myślą podejmować jakąkolwiek pracę.

W Czyżeminku 42-letni Włodzimierz Depcik z żoną Lidią są w połowie zbiorów – obrabiają 16 ha ziemi, w tym 11 ha własnej.  - Plony określiłbym jako takie sobie. Szczególnie jare zboża fatalnie wypadły, bo deszczu nie było. Uprawiamy ziemię, żeby mieć z czego zrobić pasze na potrzeby własnej hodowli.

Cała nadzieja w złomku
Wojciech Rydygier z Czyżeminka ma do obrobienia 11,5 hektara, w tym 8 ha własnej ziemi. U niego również zbiory żyta, pszenżyta i owsa na słabszych glebach IV, V i VI klasy są przeznaczone na pasze na własne potrzeby. Jest producentem wieprzowiny. Obsada chlewni obejmuje 6 macior i 34 prosiaki oraz warchlaki.

- Chociaż jesteśmy dopiero w połowie żniw, już teraz widać, że plony są za małe i trzeba będzie dokupić ziarna – twierdzi Wojciech Rydygier. - W tamtym roku płaciłem 350 zł za godzinę pracy kombajnu. To był za duży wydatek. Wyremontowałem więc naszego złomka - masseya fergussona, w którym naprawiłem wszystko od podajnika kłosowego począwszy po wymianę 37-letnich opon. Teraz jesteśmy znów samowystarczalni.

Rolnik twierdzi, że pamięta w tym roku tylko jeden ulewny deszcze, który mógł wpłynąć na wegetację zboża.  Z jego upraw najlepiej obrodziło pszenżyto, ale plon nie powala: jakieś 3 tony z hektara. Natomiast żyto jest chude – jak je określa - dużo drobnego ziarna, ale jego masa niewielka, bo wszystko wysuszone. 

Ubolewa, że w okolicy ziemia ugoruje. Na dawnych ziemiach ornych, lichych bo lichych wyrosły dwumetrowe drzewa samosiejki: olchy, brzozy, gęstwina krzewów. Jeszcze tylko dopłaty unijne zachęcaja niektórych do koszenia pougorowych łąk.

Włodzimierz Kupisz
Fot. Włodzimierz Kupisz, Mateusz Szczepaniak i Tech Kom
Proszę określić gdzie leży problem:
Proszę wpisać wynik dodawania:
=
Link
Proszę wpisać wynik dodawania:
=