Nie tłoczmy się przed przychodnią

Gdy epidemia szaleje, nie tłoczmy się przed przychodnią! Między innymi o rosnącym niebezpieczeństwie zakażenia koronawirusem i zasadach funkcjonowania przychodni w czasie pandemii rozmawiamy z dyrektorem Gminnej Przychodni Zdrowia w Rzgowie Jarosławem Nettikiem.
- Epidemia COVID-19 nabrała zastraszającego przyspieszenia. Widać to w gminie Rzgów?

- Niestety tak. Od kiedy na testy kierują, na podstawie objawów, również lekarze pierwszego kontaktu, czyli od końca września, nasi lekarze wytypowali około 20 potencjalnie chorych na COVID-19 i u ponad 10 wynik był pozytywny. Od tygodnia codziennie kierujemy na badanie kilka osób i zwykle jedna z nich ma wynik dodatni. Dwie osoby były hospitalizowane, pacjenci około 50. roku życia. Ich stan był poważny. Na szczęście uległ poprawie i pacjenci już opuścili szpital. Wszystkich osób z koronawirusem mamy obecnie w gminie około 40. To m.in. osoby bezobjawowe, przebadane po kontakcie z innymi zakażonymi na zlecenie sanepidu. My w takich bezobjawowych przypadkach kierować na badanie nie możemy.

 

- Gdzie się zarazili ci „wasi” chorzy, z objawami?

- Nie wiadomo. Nie wyjeżdżali za granicę, nie bawili się na weselach, po prostu prowadzili normalne życie, chodzili do sklepu, załatwiali swoje sprawy. To pokazuje, że obecnie w Polsce można już zarazić się wszędzie. Dlatego ważne jest, aby rzeczywiście poważnie podchodzić do wszystkich zaleceń dotyczących m.in. unikania bliskiego kontaktu z innymi osobami. Niestety dość trudno jest nam nakłonić do tego naszych pacjentów. Po nastaniu chłodów zwłaszcza poranki obfitują w napięte sytuacje.

 

- Co się dzieje?

- Choć przychodnia jest czynna od godz. 8, zwykle już o godz. 7.30 przed drzwiami czeka mały tłumek, kilkanaście osób, które dodatkowo przyzwyczaiły się, że jesienią i zimą zawsze otwieraliśmy je już po godz. 7, żeby pacjenci nie marzli na dworze. Obecnie tak nie możemy! Nie jest możliwe, byśmy wszystkich tych ludzi wpuścili do poczekalni, bo nigdy nie wiadomo, która z tych osób jest zakażona koronawirusem. I czy np. nie ma tam jednocześnie osoby chorej onkologicznie, dla której zakażenie może się skończyć tragicznie… Dlatego apeluję: nie przychodźmy do przychodni, aby wyciągnąć kartę, telefonujmy!

 

- Nie ma kłopotów z dodzwonieniem się?
- Naprawdę można się dodzwonić, tylko trzeba chwilę poczekać, bo jest kolejka telefonujących, tak samo zresztą jak jest kolejka przy zapisach w okienku. Dzwoniąc uzyskujemy informację, na którym miejscu w tej kolejce jesteśmy. Nie rozłączajmy się więc, bo jeśli zadzwonimy za kilka minut, to znowu „ustawimy się” na końcu tej kolejki.


 

- Co, gdy już się dodzwonimy?

- W zależności od potrzeb: zostaniemy połączeni z lekarzem, który oceni, czy jest potrzebne bezpośrednie badanie, czy na podstawie opisanych dolegliwości można udzielić porady telefonicznie i przepisać leki, w czym znacznie pomagają wprowadzone niedawno e-recepty. Nie musimy fizycznie odbierać recepty, lekarz poda nam jej numer. Potrzebujemy jeszcze tylko swój numer pesel i możemy wykupić lekarstwa. A w przypadku leków „do powtórki” zapotrzebowanie na nie można zgłaszać wrzucając kartki z nazwami preparatów do skrzynki zawieszonej przy drzwiach przychodni. Następnego dnia przez telefon dostaniemy kod e-recepty. Bez fizycznej wizyty u lekarza można też uzyskać zwolnienie.

 

- Jak wielu pacjentów fizycznie trafia teraz do gabinetów lekarzy?

- Mamy około 60 proc. wizyt w porównaniu ze stanem sprzed pandemii. To w obecnej sytuacji stosunkowo dużo. Dodam, że nasze funkcjonowanie było ostatnio sprawdzane przez kontrolera z Urzędu Marszałkowskiego, który zadzwonił incognito i potem, ujawniwszy się, wyrażał pozytywne zdziwienie naszą dostępnością dla pacjenta.

Rozmawiała Małgorzata Trzuskowska

Z Gminna Przychodnią Zdrowia w Rzgowie można kontaktować się pod numerem telefonu: (42) 280 75 55 oraz e-mailem: pielegniarki@gpz.rzgow.pl.

Fot. (mt)

Proszę określić gdzie leży problem:
Proszę wpisać wynik dodawania:
=
Link
Proszę wpisać wynik dodawania:
=